Info
Ten blog rowerowy prowadzi vol7 z miasteczka Kraków. Mam przejechane 12975.10 kilometrów w tym 2449.78 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.16 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 1925 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Maj9 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Lipiec8 - 4
- 2012, Czerwiec2 - 0
- 2012, Maj11 - 0
- 2011, Lipiec1 - 3
- 2011, Maj2 - 2
- 2011, Kwiecień15 - 3
- 2011, Marzec4 - 0
- 2011, Luty1 - 1
- 2010, Listopad5 - 0
- 2010, Październik10 - 11
- 2010, Wrzesień14 - 13
- 2010, Sierpień2 - 0
- 2010, Lipiec21 - 6
- 2010, Czerwiec21 - 11
- 2010, Maj12 - 13
- 2010, Kwiecień12 - 20
- 2010, Marzec4 - 16
- 2010, Luty3 - 7
- 2010, Styczeń3 - 6
- 2009, Grudzień3 - 6
- 2009, Listopad5 - 10
- 2009, Październik3 - 29
- 2009, Wrzesień24 - 28
- 2009, Sierpień30 - 32
- 2009, Lipiec22 - 26
- 2009, Czerwiec15 - 11
- 2009, Maj13 - 18
- 2009, Kwiecień18 - 24
- 2009, Marzec6 - 18
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń6 - 10
- 2008, Grudzień5 - 27
- 2008, Listopad7 - 27
- 2008, Październik11 - 24
- 2008, Wrzesień6 - 5
- 2008, Sierpień12 - 6
- 2008, Lipiec18 - 10
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj13 - 28
- 2008, Kwiecień8 - 23
- 2008, Marzec9 - 21
- 2008, Luty5 - 16
- 2008, Styczeń1 - 7
- 2007, Grudzień1 - 1
- 2007, Listopad1 - 2
- 2007, Październik6 - 18
- 2007, Wrzesień14 - 14
- 2007, Sierpień15 - 5
- 2007, Lipiec16 - 10
- 2007, Czerwiec13 - 6
- 2007, Maj10 - 6
- 2007, Kwiecień11 - 2
- 2007, Marzec8 - 7
.: od 50km do 100km :.
Dystans całkowity: | 3427.42 km (w terenie 722.30 km; 21.07%) |
Czas w ruchu: | 153:42 |
Średnia prędkość: | 22.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.10 km/h |
Liczba aktywności: | 52 |
Średnio na aktywność: | 65.91 km i 2h 57m |
Więcej statystyk |
- DST 52.92km
- Teren 25.00km
- Czas 02:37
- VAVG 20.22km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Odyseja Niepołomicka - dzień
Niedziela, 14 października 2007 · dodano: 14.10.2007 | Komentarze 7
Odyseja Niepołomicka - dzień drugi
Po nocnej integracji (bez napitku, jestem abstynentem i będę!, albo rzucę rower, jeśli zacznę pić alkohol!) i śmiechu z braku prądu na Legii (obudziliśmy parę osób ;P), wstaliśmy rano, ja się trochę grzebałem, ale się wygrzebałem jakoś... Oczywiście nie kupiliśmy sobie nic do jedzenia, więc trzeba było odwiedzić miejscowy Lewiatan, oraz po drodze plac zabaw, ze zjazdem na linie ;D (za czasów mojego dzieciństwa nie było czegoś takiego :( )... Małe śniadanko i powrót do szkoły (baza całych zawodów)... Przebraliśmy się, wynieśliśmy rowery z szatni, której zapach przypominał nawóz (przed 13 punktem kontrolnym dnia poprzedniego wszyscy z długiego dystansu wjechali w naturalny nawóz, który się przykleił do kół, sztyc, ram itd - zapach unosi się w szkole po dziś dzień :D)...
Tym razem start był już koło szkoły, ubrani jak dnia poprzedniego poszliśmy odebrać mapy i wyjechaliśmy na trasę już w mniejszym składzie, łącznie odpadło ok 20 zawodników... Tym razem pojechaliśmy w góry, a nie tylko Puszcza Niepołomicka... Zawitaliśmy na długie podjazdy, górki z pięknymi widokami, oraz magiczne zjazdy (51,5 km/h - max) i większe zmęczenie, aczkolwiek trasa była dużo ciekawsza, bo poza monotonną puszczą, były podjazdy, zjazdy i nie wiało tak... Było krócej i cieplej (ok 7 stopni)... O dziwo, wczorajsze zmęczenie wcale nie dawało mi się tak we znaki jak przypuszczałem... Do pierwszego punktu pojechaliśmy stadem i to był błąd... Ale Marcina ;p W końcu znaleźliśmy punkt i do tego byliśmy na nim przed Justyną Frączek (jeah, ale ja jestem dobry :D - tylko nie wiem czemu nie startowała dnia poprzedniego)... Następne dwa poszły jak z płatka, bo było łatwo dojechać... Dojazd do 11 (tym razem musieliśmy zachować odpowiednią kolejność, ale krótki miał trochę inną niż długi) był dość ciężki, ale jakoś to poszło... Byłem na Giewoncie na rowerze! Uwierzy mi ktoś? :D Później jechaliśmy już praktycznie sami, tylko ciągle spotykaliśmy na punktach jedną drużynę 17, ale oni byli z długiego i robili krótką trasę, co oznaczało, że to nie konkurencja ;p No, ale... Następne punkty nie były już wcale takie trudne, mieliśmy jeszcze małe problemy nawigacyjne już w samej puszczy pod Niepołomicami, ale jakoś z tego wybrnęliśmy... Do Niepołomic jechaliśmy już niezłym sprintem, choć nie tylko tam, wcześniej też były odcinki ponad dwukilometrowe z ciągłą 40 na liczniku... Meta była dużo fajniejsza niż dnia poprzedniego, bo była bliżej ;D Nie wiem, którzy przyjechaliśmy (pewnie wpiszę jak będą wyniki na necie)... Do domu wróciłem z Cyklotrampem, od którego mam zapewnienie, że będę jeździł w ich barwach w przyszłym roku...
DANE:
czas (samej jazdy) - 2:37
średnia - 20,22 km/h
czas (na mecie) - 3:03:00
dystans - 52,89 km
czas łączny (samej jazdy) - 6:20
średnia łączna - 21,12 km/h
czas łączny (na mecie) - 7:40:30
dystans łączny - 133,7 km
Lokata końcowa : 9 na 17 zespołów
Organizator i dzisiaj zawalił sprawę, bo trasa miała mieć 35km, a miała 50... No ale cóż, dzisiaj byłem gotowy nawet na 60, znając wczorajsze poczucie humoru Compasu ;p
Ogólnie impreza bardzo fajna i klimatyczna, ładne tereny i w ogóle... Świetni ludzie przede wszystkim! Organizacja troszkę marna, ale ujdzie w tłumie, bo jednak się zapamiętuje te dobre rzeczy z takich imprez... Największym błędem był opisany wcześniej kilometraż, bo to, aż koli w oczy... (dodam, że długa trasa to było planowane 115km i 80km, a było 130km i 95km)
Super impreza!
naklejeczka na ramce :P
oraz "poziom", który przejechał długą z wczoraj i połowę z długiej dzisiaj, rozleciała się korba w połowie i ok 12km, koleś prowadził rowerek do mety (ale zaliczył wszystkie punkty ;]):
P.S.: Nasz team nazywał się "Ci, co na nazwę pomysłu nie mieli" :D
- DST 85.89km
- Teren 40.00km
- Czas 03:54
- VAVG 22.02km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Odyseja Niepołomicka - dzień
Sobota, 13 października 2007 · dodano: 13.10.2007 | Komentarze 0
Odyseja Niepołomicka - dzień pierwszy
Rano dojazd na stację Kraków Płaszów, hmm... jakieś 60 metrów ;p, a później pociągiem do Podłęża, skąd do Niepołomic ledwo ponad 5km w przeraźliwym chłodzie (było ok. 5 stopni, a odczuwalna jeśli się nie mylę była poniżej 0), a ja w spodenkach krótkich, kolarskich, ale na sobie miałem też koszulkę, bluzę i kurtkę... I to mnie później uratowało... W Niepołomicach na starcie odbieramy te oto piękne numerki :
Później na start i odbiór map... I tu nasz pierwszy błąd - usłyszeliśmy, że musimy zaliczać wszystkie punkty kontrolne (maraton na orientację w końcu) po kolei, co prawdą nie było... Nadłożyliśmy ok. 10km, ale mamy nauczkę na przyszłość... Na starcie stanąłem w kolarskich spodenkach, jeansach na nich, koszulce kolarskiej, bluzie, kurtce (zwykłej), gdyby nie to, to bym zamarzł ;/
Pojechaliśmy kolumną za radiowozem na miejsce startu szybkiego, którego nawet nie zauważyliśmy ;p jechaliśmy ciągle tak samo... Do pierwszego punktu dojechaliśmy jako jedni z pierwszych, bo zostawiliśmy swoją grupę dosyć daleko w tyle... Nawigował Marcin, co dobrze mu nawet szło, ale przydałby i mnie się mapnik, żeby go kontrolować, ale jakoś to poszło... Przed 3 punktem wpakowaliśmy się w bagno... Przy 8 punkcie dowiedzieliśmy się, że źle czynimy jadąc po kolei, ale już było za późno, bo byliśmy na drodze do 9 i 10, więc już nic nam to nie dawało... Przed 10 był świetny przejazd przez kładkę, po której jak się jechało to odgłos był jak czołgu ;D, a zaraz za nią BUFET!!!! PICIE!!! (jechałem na oparach - jednak 0,5l to mało było)... Powrót tą samą kładką - będę tam miał ładne zdjęcie, tylko czekam jak będzie na necie i je wrzucę) :) Do 12 to była katorga... Dobre 10km pod wiatr i nic nie dawało chowanie się jeden za drugim, bo wiało trochę z boku... Więc wymęczeni dojechaliśmy do 12, później szybko 11 i do Niepołomic... Uff... Meta!
Jeszcze jedna sprawa - organizator zawalił sprawę, bo nastawiłem się na 45km, które podawał na ten dzień, najkrótsza trasa jaka była miała w końcu 70km, a my zrobiliśmy 80km (przez te punkty)...
DANE:
czas (samej jazdy) - 3:43
średnia - 21,74 km/h
czas (na mecie) - 4:36:51
dystans - 80,81 km
- DST 67.01km
- Teren 24.00km
- Czas 03:15
- VAVG 20.62km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyścig XC w Dolinie Będkowskiej
Niedziela, 23 września 2007 · dodano: 23.09.2007 | Komentarze 1
Wyścig XC w Dolinie Będkowskiej pod Krakowem.
Rano pobudka i przy 6 stopniach w gatkach rowerowych i koszulce z krótkim rękawem i zwykłej bluzie na tym pojechałem na stację PKP KRK GŁ. Stamtąd do Zabierzowa, skąd pojechałem z przygodnie poznanymi dwoma panami, którzy brali udział w zawodach dojechałem do dolinki to było jakieś 15,5km...
Na miejscu spotkałem Marcina z dziewczyną, który także brał udział. Zapisaliśmy się na organizowany na tej samej trasie, tylko że wcześniej "I Bieg po Dolinie" ;] I pobiegliśmy, ja w gaciach rowerowych, pielucha nawet nie przeszkadzała, ale mi się szelki zsuwały ;p Poznałem sobie każdy cm trasy i dostałem medal na koniec :D
Odpoczynek i zapisy na XC, dostałem numer startowy 2 ! Fajny - taki... z czołówki ;p Przyznam szczerze, że bałem się tych zawodów, zwłaszcza po tym jak zobaczyłem zjazd jaki nas czeka... No, ale cóż, przyjechałem pojeździć, to jadę...
START! (miałem sektor :P) Puściłem się do przodu, żeby choć przez chwilę być pierwszym, i łomot za mną, co się okazało, Marcin chciał wyeliminować przyszłego zwycięzcę tego wyścigu i go przewrócił (siebie zresztą też)... Później niezły podjazd, tylko raz go podjechałem, później już podchodziłem, bo było szybciej... Później ładny odcinek lasem i skrajem pól (tutaj się odrabiało straty) no i ten morderczy zjazd ;/ podobno jako jeden z nielicznych się tam nie wywróciłem... Zjeżdżałem tam bardzo powoli...
Jestem dumny z amora, opon - naprawdę mnie nie zawiodły dzisiaj!
Zostałem raz zdublowany, i dzięki temu jechałem tylko 4 okrążenia (i dzięki Bogu, na piątym bym padł), teraz się czuję jakbym był nieprzytomny ;/
Nie było źle, choć dobrze też nie...
Wyniki:
6 na 8 w kat. do lat 18
dst: 18,735km (4 okrążenia)
tm: 1:15
Vmax: 34,1 km/h
avg:
Później jeszcze tylko odwiozłem Marcina do dziewczyny i do Krakowa już rowerkiem pojechałem, łącznie ok 30km, a w między czasie zawodów jakieś 2km piechotą z rowerkiem...
ja po wyścigu:
organizator mógłby się postarać i dać większą fotkę ;/ :
oraz zdjęcie medalu za Bieg (ładny taki skórzany):
trasa: dom => dworzec główny => pociągiem do Zabierzowa => Kobylany => Karniowice => Będkowice => wyścig => Będkowice => Karniowice => Kobylany => Zabierzów => Rząska => Bronowice => dom Marcina => Wawel => Korona => dom
- DST 59.18km
- Teren 3.00km
- Czas 02:13
- VAVG 26.70km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
#1: Takiego wietrzyska
Poniedziałek, 3 września 2007 · dodano: 03.09.2007 | Komentarze 0
#1: Takiego wietrzyska jeszcze nie widziałem... Uparłem się, że pojadę do Tyńca, bo jak jestem zły i mam zły dzień to chcę się wyszaleć, no to jedziemy... Taka piździawa była nad Wisłą, że ja p... em... nie mogę ;/ No ale dojechałem do tego toru kajakowego, z dość dobrym czasem, ale byłem zmęczony... Wisła ładnie się przelewała, przez stopień wodny "Kościuszko"... Wracając jechałem z wiatrem, ciągle powyżej 35km/h... Gdyby nie to, że miałem wcześniej pod wiatr średnią mógłbym wynieść na niezłe wyżyny, no ale się nie udało...
trasa: dom => Wawel => tor kajakowy => Grunwald => Korona => dom (29.37km, 26,20km/h)
#2: Kolejne kilometry, uciekają jak piaski czasu... ta sama trasa, teraz szybciej i trochę deszczu...
29,61km, 27,33km/h
- DST 85.00km
- Teren 35.00km
- Czas 04:19
- VAVG 19.69km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Dolinki Krakowskie...
Kosiarz
Czwartek, 30 sierpnia 2007 · dodano: 30.08.2007 | Komentarze 0
Dolinki Krakowskie...
Kosiarz podrzucił mi pomysł na dzisiejszą wycieczkę (dzięki :) )...
Pojechałem sobie najpierw do Doliny Prądnika, z której odbiłem na Biały Kościół... Na pierwszy ogień poszła Dolina Kluczwody, gdzie znalazłem się na granicy Austriacko- Rosyjskiej (zonk :D) i tutaj popełniłem błąd, bo zamiast jechać czerwonym szlakiem rowerowym, pojechałem pieszym niebieskim i czarnym, wynikiem czego było ponad 30minutowe podejście z rowerem przez prawie 2 km (średnią szlag trafił), ale za to na szczycie było ładnie :)... Gdy już jakoś stamtąd zszedłem był kolejny bród (swoją drogą fajnie się jeździ przez rzeczki ;p)... Tutaj trochę błądziłem, ale w końcu udało mi się osiągnąć 2 z 3 celów - tj. Bramę Bolechowicką, znajdującą się w Dolinie Bolechowickiej, zrobiłem sobie krótki postój i znów w drogę... Znów z małymi problemami dojechałem do Doliny Kobylańskiej, z której czerwonym szlakiem rowerowym dojechałem do Doliny Będkowskiej... Kolejną bramę, tym razem Będkowską także widziałem :) Tutaj także spotkałem kolejny cel wycieczki - Wodospad Szum - bardzo malowniczy i ładny, choć trochę skryty w lesie... Ów dolinką dojechałem później do Starej Wsi, z której udałem się znów do Białego Kościoła... Po drodze minąłem największą jaskinię na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej tj. Wierzchowicką (miała 3 wejścia, ciekawie to wyglądało)... Już tylko podjazd do Białego Kościoła i zjazd do Doliny Prądnika oraz Ojcowa, gdzie znów miałem krótki postój... Potem już tylko powrót do Krakowa 794-ką... Wycieczka udana, myślę, że warto było jechać, ale mogłem trochę mniej błądzić i mieć jakiegoś kompana...
zdjęcia:
Granica Austriacko-Rosyjska z czasów zaborów:
Brama Bolechowicka:
Brama Będkowska:
Wodospad Szum:
Brama Krakowska:
p.s.: nie majstrowałem przy wyniku, wyszło równe 85km ;p
- DST 53.19km
- Teren 31.00km
- Czas 02:10
- VAVG 24.55km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Bike Maraton Kraków !!!
Niedziela, 26 sierpnia 2007 · dodano: 26.08.2007 | Komentarze 2
Bike Maraton Kraków !!!
#1: Dojazd na Błonia
#2: Bike Maraton... Przyjechałem na start już przed 9, licząc na to, iż będzie już duża kolejka na starcie, a tu lipa... Wjechać na start można było dopiero po 10 15, więc kręciłem się po Błoniach... Na około 15 minut przed startem, znowu nerwówka... Nie lubię tego: "uda się? żebym się tylko nie przewrócił" (głupie uczucie...)
START!!!! Piekielne Błonia... Nienawidzę początku, ale nadzwyczaj dobrze mi się jechało... Później sprint nad Rudawą i podjazd pod Zoo, który zawaliłem totalnie (przynajmniej pierwszą część)... Ciężki zjazd w dół, koło bunkra i dalej do Obserwatorium i do Kryspinowa... W ogóle mi ten odcinek dzisiaj nie wyszedł, jakoś strasznie się wlekłem... Za Kryspinowem szło mi już znacznie lepiej, bufecik i dalej koło lotniska, już w mniejszym tłumie (jechałem na MINI) jechało się znacznie lepiej, szybciej i fajniej, bo się więcej osób wyprzedzało... Chwile słabości przed autostradą, wejście i zejście po schodkach i jazda dalej na Zakamycze... Odcinek terenem, który pokonałem wręcz pięknie (nie spodziewałem się, że będę, aż tak ryzykował), rondo i za rondem padło na prostej 53,1 km/h (Vmax)... Wjazd na wały Rudawy (to już prawie finisz), na tym odcinku zgubiłem daszek od kasku (jutro pojadę go poszukać), kurde, przez chwilę nic nie widziałem... Jak już wjechaliśmy na wały za mostem to już był prawdziwy sprint do mety!!! Na szutrze ok. 48km/h, wyprzedziłem ponad 10 zawodników, później kochane działeczki (koniec maratonu, więc je lubię, jako dobry omen ;p) i znów piekielne Błonia ;/ Na nich na szczęście wielu uczestników nie było, więc udało się szczęśliwie wziąć przed metą jeszcze 2 zawodników i upragniona meta!!!
Na mecie totalne zdziwienie, byłem ponad godzinę, przed planowanym czasem (jak ja to liczyłem?) i wysokie miejsce :)
DANE:
DST: 33,744 km
TM: 1:25:43
AVG: 23,6 km/h
Vmax: 51,3 km/h
M1: 8/55
Open: 29/233
#3: powrót do domu
trasa: dom => Błonia => BM => Błonia => dom
+ parę km po Błoniach
zdjęcia:
ja na starcie :) (kurde, chyba moja morda jest fotogeniczna, bo już drugi raz mam fotkę od organizatora :D):
ja na mecie:
zachód nad Błoniami po maratonie:
coś co pozwoliło mi zająć tak wysokie miejsce :)
- DST 78.46km
- Teren 26.00km
- Czas 03:40
- VAVG 21.40km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Trasa 3 Zamczysk
W okolicach
Środa, 15 sierpnia 2007 · dodano: 15.08.2007 | Komentarze 0
Trasa 3 Zamczysk
W okolicach południa, pojechałem z domku w stronę Ojcowa... Dojazd na rogatki Krakowa zajął mi tylko 23min, co zwykle mi zabiera ok. 30min ;] Przed Ojcowem spotkałem miłego Pana w czapeczce i dziurą w dętce, użyczyłem mu pompki i zyskałem kompana, aż do Pieskowej Skały... Niestety zobowiązałem się dać mu jeszcze w Pieskowej Skale pompkę i musiałem się go trzymać, co trochę obniżyło mi średnią, bo do 19,5km/h, ale jakoś to przeżyłem, bo już od Pieskowej Skały do Ojcowa ciągle jechało się powyżej 30km/h... W Ojcowie coś przegryzłem, uzupełniłem zapasy izotronika, wypiłem kochane, zimne Mountain Dew (mniam ;D) i już w pełni sił ruszyłem do kolejnego zamku na drodze (poprzednie to oczywiście Ojców i Pieskowa Skała) do Korzkwi... Zamku nie odnalazłem, ale za to mile spędziłem czas na działce u koleżanki i kolegi, gdzie miałem dzisiejszą noc spędzić, jednakże moi rodzice się nie zgodzili :(... Stamtąd już prosto do Krakowa...
Pieskowa Skała
Maczuga Herkulesa
Vmax=61,5km/h
trasa: dom => Dworzec Główny => Nowy Kleparz => Park Krowoderski => czerwony szlak do Ojcowa => Ojców => Pieskowa Skała => Ojców => Korzkiew => Grębynice => Korzkiew => Zielonki => Krowodrza => Nowy Kleparz => Dworzec Główny => dom
P.S.: Zdjęcia z telefonu, ale jakość znośna ;p
- DST 65.80km
- Teren 40.00km
- Czas 03:24
- VAVG 19.35km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Trasa terenowa... Celem był
Poniedziałek, 6 sierpnia 2007 · dodano: 06.08.2007 | Komentarze 0
Trasa terenowa... Celem był Zamek Tęczyn w Rudnie, niedaleko Krzeszowic... Trasa bardzo ładna, głównie (poza paroma momentami, gdzie się gubiliśmy) jechaliśmy szlakiem czerwonym (Orlich Gniazd - z Krakowa do Częstochowy). Trasa bardzo przyjemna, dużo terenu, wiele podjazdów i zjazdów, mało po prostym... Podobałoby mi się bardziej, gdyby nie odezwała się moja mała dolegliwość - mianowicie mam chore zatoki od ponad paru lat, trochę mi to dzisiaj dokuczało (za nic nie wiem dlaczego akurat dzisiaj), dlatego do Krakowa wróciliśmy pociągiem z Krzeszowic. Jechałem z Marcinem, z którym często ostatnio przemierzam szlaki, i jest to już drugi raz kiedy z nim jadę i mam niższą średnią od rocznej - chyba przestanę z nim jeździć :P
Samej wycieczki nie ma co opisywać, bo troszkę krótka była, żeby działo się coś ciekawego...
trasa: dom => Secesja => Wawel => Planty => Bronowice Nowe => Rząska => Zabierzów => Balice => Brzoskwinia => Rudno => Tęczynek => Krzeszowice
Parę fotek:
ja i Marcin na szlaku:
Trasa, już wewnątrz zamku, kiedy się nią jedzie, czuje się prawdziwą magię...
Ostatnie spojrzenia na cel podróży...
P.S.: Rano wrzucę jeszcze parę fotek, bo coś mi dzisiaj się nie udało...
- DST 50.53km
- Teren 28.00km
- Czas 02:22
- VAVG 21.35km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Bike Maraton !!
Niedziela, 1 lipca 2007 · dodano: 01.07.2007 | Komentarze 0
Bike Maraton !!
#1: Dojazd na BM ok 9 rano...
trasa: dom => Wisła => Wawel => Błonia (7,52km, 3 w terenie, 19min)
#2: MARATON!! Coś co lubię... Start!! (czegoś czego nienawidzę :P) no i świetni ludzie, atmosfera, sprzęt i w ogóle... powiem tak: trasa za krótka i za trudna... nie wiedzieli organizatorzy jak to wypośrodkować... no cóż... może lepiej będzie za rok?
trasa: Błonia => Kopiec Kościuszki => podjazd pod Zoo => trasa po Lasku Wolskim => Zakamycze => trasa do Rudawy => drogą nad Rudawą => Błonia (22,41km, 18km w terenie, 1h 4min, średnia 20,1km/h)
#3: Powrót do domu na obiadek...
trasa: Błonia => Wawel => Wisła => dom (6,84km, 3 w terenie, 20 min)
#4: I znów na Błonia. Ceremonia rozdania nagród, odebrałem dyplom i odprowadziłem kolegę i do domciu, odpocząć...
trasa: dom => Wisła => Wawel => Błonia => ul. Piłsudskiego => Wawel => Wisła => dom (12,78km, 3 w terenie, 35min)
Maraton ukończyłem na 18. miejscu w kategorii M1 (na 56zawodników), 58. miejscu w Open (na 293zawodników)... Jestem zadowolony... ale nie szczęśliwy...
to ja na trasie (uchwycone przez organizatora):
to ja na mecie:
:D
- DST 71.73km
- Teren 24.00km
- Czas 03:21
- VAVG 21.41km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Jak wyjeżdżałem dzisiaj
Sobota, 23 czerwca 2007 · dodano: 23.06.2007 | Komentarze 0
Jak wyjeżdżałem dzisiaj na trasę to byłem zły i w ogóle ;/ nogi miałem jak z betonu, nie chciało mi się za nic jechać, ale byłem uparty, żeby wreszcie gdzieś się ruszyć... Padło na Ojców... Dojazd tam to była katorga. Nogi bolą, tyłek także... ech... w Ojcowie zrobiłem sobie mały odpoczynek... Zaczęło się chmurzyć, a że nienawidzę jeździć w deszczu, wziąłem dupę w troki i zwiewamy... cel: Bibice i dom koleżanki i kolegi... Ogólnie rzecz biorąc dostałem takiego powera, że byłem zdziwiony... Jechałem ciągle powyżej 30km/h... Uciekłem przed burzą, złapało mnie tylko parę kropel tuż przed celem... 3 godzinna pogawędka i jedziemy dalej... Zaczynało się ściemniać, lampy włącz! Terenowe traski pełne błota po deszczu... Fajna sprawa! :D Do Krakowa dojechałem bardzo szybko.. Jeszcze mała przejażdżka po Rynku, pętla wokół Błoń i przejażdżka nad Rudawą i do domu... FAJNIE BYŁO :D (ale czuję już nogi :( )
trasa: dom => Wisła => Dworzec Główny => Nowy Kleparz => Krowodrza => jakaś tam trasa do Ojcowa => Ojców => Zielonki => Bibice => znów bliżej nie określona trasa => Górka Narodowa => Wita Stwosza => tunel => Rynek => Wisła => Błonia => Rudawa => Królowej Jadwigi => Błonia => Dworzec Główny => Starowiślna => Wisła => dom
nowy rekord prędkości na Kelly's-ie: V-max: 58,7km/h